Camino – Dzień 5 – 14.09.2012

Dzisiaj miało być 19 km, wreszcie trochę mniej niż zwykle, ale okazało się ze albergue w Valenca do którego mieliśmy iść akurat jest zamknięte w dniach od 13 do 16 września, wiec trzeba iść do Tui, które jest 4 km dalej i jest już w Hiszpanii. Więc dzisiaj było w miarę w porządku, głównie z górki oprócz jednej górki do zdobycia na początku i wspinania się pod górę w mieście na końcu. Z Valenca wyszliśmy mostem który wprowadzał nas do Tui czyli do Hiszpanii, most ten nie był długi, ale okazało się ze minęło ponad godzinę z miejsca przed mostem do przekroczenia granicy. No bo tak właśnie przekroczyliśmy strefę czasową i już mam taka sama godzinę co Wy 🙂 Doszliśmy do albergue o 15 czasu hiszpańskiego, jest w centrum, kolo katedry, łóżka piętrowe, tym razem bez kuchni i z zakazem jedzenia w środku, no i też bez wi-fi. Na nogach parę pęcherzy, bolą stopy, ale to trzeba przeżyć. Plecy tez czuje. Nastrój dzisiaj trochę lepszy. Pani w dzisiejszym schronisku powiedziała, ze dużo polaków przyjeżdża. Tylko widać nie wtedy kiedy my. My spotkaliśmy tylko dwójkę, i to na rowerach, i to pierwszego dnia. A tutaj większość to Niemcy, naprawdę, i większość są to osoby takie w średnim wieku, mało, bardzo mało jest młodzieży, osób w naszym wieku, aż dziwne. Pani Niemka codziennie pożycza mi maść na nogi, wiec może dzięki temu jeszcze jakoś moje nogi funkcjonują, akurat zawsze jesteśmy w tym samym miejscu, idą tym samym tempem co my, jeśli chodzi o dystans dnia. Bo oni zwykle wychodzą ok 6 rano, my po 8 zazwyczaj. I do schroniska dochodzimy albo praktycznie razem albo oni chwile przed nami albo my chwile po nich.
Trzymajcie się Kochani i pozdrowienia z Hiszpanii z Camino de Santiago.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *