Pierwszy tydzień

Obiecywałam częstsze notatki, kiedy będę tu na miejscu, ale jak na razie nie wychodzi. Głównym powodem jest brak Internetu. W tym mieszkaniu go nie ma, a żeby założyć trzeba mieć konto w banku hiszpańskim. A jak to w Hiszpanii, tu zawsze na wszystko trzeba długo czekać. Mają zrobić mi i Marysi wspólne konto, ale okazało się, że pan w oddziale banku źle wpisał imię którejś z nas (zapewne moje, z polską literą) i tylko centrala może to zmienić. I tak odsyłają nas z dnia na dzień.  Dzisiaj w końcu wpadli na pomysł, żeby było to konto tylko na jedną z nas, z której nazwiskiem nie problemu i będzie gotowe do podpisania jutro. Zobaczymy. Pewnie z zakładaniem Internetu też się trochę zejdzie, więc może pod koniec września będzie… (mam jednak cichą nadzieję, że szybciej).

Chodzę na kurs hiszpańskiego od czwartku, na poziomie B1.1. Są też grupy na poziomie A2 i na B1.2. Marysia niestety nie dostała się na kurs, bo ma za niski poziom. Kurs na A1 zaczyna się dopiero pod koniec września, więc na razie uczy się sama w domu jak ja jestem na zajęciach.

Przed wyjazdem zapisałyśmy się do nowo powstałego tutaj programu, który się nazywa  The Buddy Program (El Programa Padrino). Uczelnia przypisuje nam opiekuna, studenta stąd, który ma nam pomagać we wszelkich problemach, sprawach uniwersyteckich i tak dalej. W poniedziałek widziałyśmy się z moim opiekunem – Matiasem, który oprowadził nas trochę po mieście, po centrum a potem zawiózł na nasz campus i tam pokazał co gdzie jest, gdzie nasz wydział, biblioteka, stołówka i wszystko co się tam znajduje. We wtorek zaś spotkałyśmy się z Marysi opiekunem – Juanem, tym razem wieczorem, też pokazał nam miasto, potem byliśmy na obiedzie z jego przyjaciółmi, potem w barze, a na końcu na chwilę na dyskotece erasmusowskiej Badulake. Każdy z nich jest inny, Matias był już na Erasmusie, w Rumunii, Juan nie był jeszcze, jest młodszy. Tak się uzupełniają, więc jest dobrze, będzie wiadomo do kogo o co się zwrócić.

Właścicielka naszego mieszkania Isabel ma jeszcze jedno mieszkanie, trochę droższe, ładniejsze, lepiej wyposażone, w ścisłym centrum i tam na razie mieszka jedna polka Ola z Białegostoku i jedna Słowenka Nika. Też tak jak my mają jeszcze jeden wolny pokój. Wczoraj byłyśmy u nich na wspólnym obiedzie, na naleśnikach. Była jeszcze opiekunka Niki – Ana. Potem razem pojechałyśmy do wesołego miasteczka a potem na piwo z przyjaciółmi Any.

Ta notatka trochę taka mało uporządkowana, ale jak już będzie Internet to będzie łatwiej się we wszystkim ogarnąć i pisać.

Zdjęcia wrzucę następnym razem, bo teraz idąc do koleżanek, które mają Internet zapomniałam karty z aparatu.

2 thoughts on “Pierwszy tydzień

  1. Powodzenia! Dziś jak sprawdzałam pogodę, to rano pokazywało u nas 17 stopni, a u Ciebie 27. A kiedyś u nas było chyba 22, a u Ciebie 32. Dopiero w nocy się trochę wyrównuje. Dzięki za wiadomości od Ciebie, szybciej jesteś oznaczana na fb na zdjęciach niż sama masz możliwość napisania czegokolwiek u siebie. Ale to dobrze, bo wiadomo, że żyjesz i się uśmiechasz:)
    Owocnych poszukiwań współlokatorki!

  2. Hej Mimuś 🙂
    Dzieje się u Ciebie dużo, ale nic dziwnego, na początku zawsze jest sporo załatwiania i organizowania. Nie przejmuj się nieuporządkowaniem tego wpisu, przy kolejnych, jak będziesz miała internet, będzie Ci łatwiej (zawsze możesz potem go wyedytować). Najważniejsze, że dajesz nam znać co u Ciebie 🙂
    Sama wiem jak to jest, gdy jest wiele spraw do opowiedzenia, a czasu mało. Dziś dałam radę opisać ledwo połowę tego, co się działo od poprzedniego wpisu, także jeszcze nie dotarłam do teraźniejszości 😉
    Pozdrawiam Cię gorąco z deszczowej i chłodnej (ok. 15 stopni) Norwegii, buziaki :*

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *