Po Camino – 22.09.2013 – 29.09.2013

Camino się skończyło. No a dalej było tak, że Adam poszedł na Fisterre, bo czuł się dobrze, a ja zostałam w Santiago, bo nie czułam się na siłach iść dalej. Byłam w dwóch schroniskach. W drugim spotkałam Polaków, którzy mówili, że widzieli na trasie francuskiej jak rozdawali nawet takie ulotki z ostrzeżeniem o jakiś pchłach czy pluskwach, które są w starych materacach w tych schroniskach i to pewnie to mnie pogryzło, nie ma innej opcji. W Santiago przez ten czas jak byłam to non stop padało, i potem jak polecieliśmy do Madrytu na dwa dni to to samo, padało cały czas. Zatrzymaliśmy się w Casa de Campo 🙂 A potem lot do Poznania, tam u Adama czekałam na mój pociąg do Lublina, który okazał się pociągiem z kibicami i mimo, że miałam miejscówkę wykupioną to podróż do Warszawy spędziłam w nocy na korytarzu 🙁 więc zero spania. Potem z Warszawy do Lublina już miałam całą stronę przedziału dla siebie więc spałam jakieś 2 godziny. Potem do domu, zjeść coś, wykąpać się i od razu na chrzciny Alinki, więc ciężko, ale dałam radę. Piękna przygoda 🙂

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *