Trochę mnie tu nie było, ale wybaczcie, już nadrabiam zaległości 🙂
Póki jest ładna pogoda cały czas, to staramy się jak najwięcej pozwiedzać, pojeździć. 17 września, we wtorek, z racji, że było wolne to wybrałyśmy się na plażę do Santiago de la Ribera niedaleko miasteczka San Javier. Było nas za dużo, żeby się zabrać samochodem z Aną, więc ja z Marysią pojechałyśmy autobusem a z Aną, Niką, Olą i Anastasią spotkałyśmy się już na miejscu. Tam wylegiwałyśmy się na plaży na zmianę z kąpielą w bardzo ciepłym morzu a potem spotkałyśmy siostrę Any, która jest członkiem portu jachtowego, więc za jej pozwoleniem przenieśliśmy się tam, gdzie było o wiele wygodniej na leżaczkach i w otoczeniu pięknych jachtów.
Następna wycieczka w weekend. 21 września. Tym razem Kartagena. Niestety bez plaży, bo nie była za blisko centrum i nie było za bardzo czasu i możliwości jak się tam dostać. Miasto ładne, chociaż nie powala na kolana. Dla nas sprawiało wrażenie takiego miasta śmierci, bo wszędzie pusto, mało ludzi, co chwilę jakieś ruiny, kamienice gdzie tylko pozostawiona fasada a w środku wyburzone i tylko straszy. Teatr ładny bardzo, wejście do środka płatne, ale my sobie poradziłyśmy i bez wchodzenia obejrzałyśmy jak wygląda. Było strasznie gorąco przez co i wyczerpująco, więc wycieczka zakończyła się lekką przekąską w Burger Kingu i odpoczynkiem nad wodą w porcie.
W sobotę nie udało się zaliczyć plaży, więc w niedzielę był tylko jeden cel: plaża i woda 🙂 Kolejną miejscowością z plażą tym razem okazało się Los Alcazares. Pojechałyśmy tam autobusem o 12.30, poleżałyśmy, pokąpałyśmy się i wróciłyśmy do Murcii. Taki leniwy dzień jak na niedzielę przystało.
A poniżej mapka